JAK PIÓRKO NA WIETRZE

Zatrzymałam się w bardzo ciekawym punkcie swojego życia. Mniemam, że z punktu widzenia duszy jest on ciekawym momentem, ale realnie nie był to dla mnie atrakcyjny czas. Ale kto powiedział, że ciekawe od razu musi być atrakcyjne..?

Od października byłam jakby w stałym zadziwieniu i delikatnym szoku po tym, co się we mnie zaczęło budzić. Nie umiałam trafnie ubrać tego w słowa, ponieważ był to stan
i doświadczenie, które mnie samą bardzo zaskoczyło. Mogło to trochę wyglądać z boku, jakbym zwariowała, więc przyglądałam się sobie w ciągłej konsternacji. Chciałam opisać, co czuję, co się we mnie dzieje, ale w grudniu udało mi się jedynie napisać: 


"Obserwuję… jestem… odczuwam…. Zastanawiam się….

Między innymi daję się wchłonąć w to, co się dzieje dookoła mnie…

Zauważam jak KAŻDA moja myśl tworzy rzeczywistość.. autentycznie KAŻDA. Trochę to niepokojące, bowiem wystarczy chwila nieuwagi, a szala przestawia się na tę stronę, której niekoniecznie chciałabym być świadkiem.”

I tyle. Nie czułam, aby cokolwiek pojawiało się we mnie, co miałoby sens. Wiele tematów, które chciałam dotknąć okazywały się w moim mniemaniu kłamstwem i iluzją, o której nie warto pisać. Nie wiedziałam czego się chwycić, w co wierzyć, którędy pójść.

Tak wiele dostrzegam iluzji. To mnie zasmuca. Chciałam pisać wyłącznie o szczęśliwych momentach i chwilach, o moich wewnętrznych odkryciach i refleksjach wypełnionych spokojem. Przede wszystkim jednak chciałam pisać o prawdzie, którą czuję. A to, co między innymi czuję to iluzja dookoła. Owszem,  dostrzegam wiele PIĘKNA, dziękuję za ludzi, których spotykam, dziękuję za wiele sytuacji, rzeczy, które mnie uszczęśliwiają, ale to szczęście mnie całkiem nie zaślepiło.


Zamarzłam jakby na chwilę. Zresztą dało się to odczuć nawet tutaj na blogu… Ta chwila trwała kilka miesięcy. Czuję jakby moje reakcje były opóźnione o kilka tygodni! To szaleństwo, w którym się znalazłam jest dla mnie niezwykłe. Zarówno w pozytywny jak 
i negatywny sposób. Ach… wciąż ta dualność. Ona mnie też denerwuje… czy zawsze musi być tak, że jak istnieje białe to faktem musi być, że czarne też unosi się w eterze..?

Ten stan, w którym byłam zadziwił mnie samą. Kwestionowałam i nadal kwestionuję po kolei wiele świętości w moim życiu, odbijałam i nadal odbijam się od schematów, wzorców, symboli, bo temu wszystkiemu tylko JA nadaję znaczenie w takiej formie, jaką dostrzegam
i tylko dla mnie wiele rzeczy ma takie, a nie inne znaczenie.... i gdzie tu prawda, o której chciałam pisać?

Mogę pisać wyłącznie o SWOJEJ prawdzie i SWOJEJ rzeczywistości, która mnie otacza.

Zaczynam żyć momentem, w którym nie przejmuję się oceną innych. A raczej próbuję to praktykować, bo EGO i niskie poczucie wartości są czasem nieugięte. Bywa, że te dwa byty mają na zmianę swoje pięć minut i forsują te swoje zgubne podpowiedzi : „Nie mów tego, co naprawdę myślisz, bo co inni pomyślą”, „nie wypada tak zrobić, bo co powiedzą”, „hmm i że niby ty masz coś ciekawego do powiedzenia..?”

W takich chwilach zwątpienia upada cały mój misterny plan po prostu BYCIA SOBĄ
i doświadczania siebie taką, jaka jestem. Wszelkie moje wyobrażenia na temat tego, kim naprawdę jestem po prostu legną w gruzach. Czyżbym była zalęknioną istotką, która boi się powiedzieć, co naprawdę myśli? 

Wierzę, że ten swoisty zastój i czekanie w próżni jest tylko na chwilę, po to, aby mi coś dobitnie pokazać. Jestem na etapie przyglądania się sobie. Badam i obserwuję czy to, co sobą reprezentuję to prawdziwa Ja. Sprawdzam swoje granice i możliwości. Przyznam szczerze – całkiem nieśmiało to się dzieje i powoli, w dodatku działam po omacku, ale pocieszam się myślą, że jestem chociaż tego świadoma. 

Jestem teraz jakby piórkiem na wietrze, które poddaje się z lekkością temu, co nadejdzie
i przyjmuje to z uwagą. Piórkiem, które obserwuje otoczenie i dostrzega każdy element układanki jaką jest rzeczywistość. Jest ono uważne, świadome tego, co się dzieje wokół niego
i bacznie obserwuje gdzie je ponosi wiatr, jakie słowa ze sobą przyniesie i od kogo.

I czy nie o to właśnie chodziło? Czy nie z takim zamiarem rozpoczęłam przygodę zwaną ŻYCIEM? By doświadczyć i poznać siebie i swoje granice…?

Katalizatorem do tego pięknego stanu stało się kilka rzeczy.  I nie piszę tu złośliwie czy ironicznie, bo naprawdę odczuwam ten czas jako coś pięknego mimo, że nie jest to atrakcyjne jak już wcześniej wspomniałam.

 Te katalizatory to Zmiany. 

Przede wszystkim OTWORZYŁAM się na zmiany i poczułam chęć podjęcia PRZYGÓD. Różnych. Zarówno tych małych, jak i tych naprawdę sporych, wymagających dużo odwagi.

Dziś już wiem, że wiele decyzji wymagało odwagi. Jeszcze kilka lat temu nie umiałabym
o sobie tak powiedzieć mimo tego, że robiłam wiele odważnych rzeczy. Byłam odważna i tak o sobie myślałam. Do momentu, w którym spotkałam kogoś, kto mi pokazał, że jestem jednak tchórzem, a to co o sobie myślę to iluzja. Ta osoba otworzyła mi oczy na niejedną sferę, szarpnęła moją piętę achillesową, o której nie czas, by pisać ze szczegółami. Jednak zachwiało mną porządnie. Rozburzyło to iluzję o sobie samej...
 i to było cenne. Teraz to dopiero doceniam...Skoro coś się rozburzyło, to tym samym dało mi szansę na poskładanie i ułożenie od nowa.
Dostrzegam w tym szansę na zbudowanie swojego obrazu po swojemu ze świeżością i wiarą. TYM RAZEM TAK JAK JA CHCĘ. Tym razem "JA" to ta zbudowana na prawdzie, a nie na iluzji i okłamywaniu siebie, "JA" zbudowana podczas wsłuchiwania się w głos swojego serca
i podążanie za nim.







Komentarze

  1. Karinko pięknie piszesz o swoich doświadczeniach i podróży przez życie. Ja obecnie przeżywam coś podobnego też otwarłam się na zmiany i zauważam " to" na co wcześniej byłam zamknięta. Zaczęłam żyć uważniej i dostrzegać swoje prawdziwe JA choć czasem nie są to miłe odkrycia ;) Myślę, że to czego teraz doświadczasz jest bardzo ważnym etapem rozwoju i poszerzania swojej świadomości. Etap działania na autopilocie masz już za sobą. Teraz jesteś Świadoma tego w jakiej rzeczywistości żyjesz ;) Życzę Tobie i Sobie wiele cierpliwości i spokoju w tej podróży jaką jest Życie. Ściskam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję :) Kojąco przeczytać, że nie jesteśmy w tym procesie osamotnieni :) Dla mnie cenną wskazówką okazała się także książka "Potęga teraźniejszości" E. Tolle :) Przytulam ciepło :)

      Usuń
  2. 49 years old Analyst Programmer Bernadene Ertelt, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like ...tick... tick... tick... and Cabaret. Took a trip to Historic Bridgetown and its Garrison and drives a C70. zobacz te strone internetowa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane